(Z powodu mało opowiadań robie historie wojny z wyysloną watahą)
Był słoneczny dzień nie zapowiadało sie na cos dziwnego.Usłyszałam ruch w krzakach to był Ironic.
Co tu robisz?
Musze...cos....powiedzieć....
Co?
Za....chwile...musze....złapać....oddech...
Chwile odpoczeła i napiła się wody.
Możesz teraz powiedzieć co się stało?
Tak.
To co??
Słyszałam jak wataha za lasem chce podbić nasze tereny.
Co?!?!
No.
Aha zwołaj wszystkich niech szczeniaki zostaną w norach to będzie zbyt niebezpieczne.
Dobrze.
Ironic pobiegła zostawiając mnie samą.
Jak to możliwe chciałam pokoju a nie wojny.No trudno musimy wygrać.Będzie długa walka.
Kiedy wróciłam widziałam całą watahe.Choć niektóre szczeniaki przyszły.
Wataha z poza lasu chce nas podbić.Ale my się nie damy.Będziemy walczyć do upadłego.
Dobrze Ironic poszukaj słabych stron.
Dobrze ale moge wziąsć butle wody.
Możesz.
Dobrze przygotujcie się.
Tak odeszłam zostawiając ich musiałam cos przemysleć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz